wtorek, 18 marca 2014

Mam 3 latka i jestem niejadkiem - czyli trudne życie matki kucharki

Jak w tytule - ciężkie jest życie matki, która uwielbia gotować, a pewien Trzylatek należy do grupy niejadków.  

Czemu postanowiłam o tym napisać - bo myślę, że nie ja jedna mam ten problem. Że problem niejedzenia u małych dzieci jest czymś co spędza sen z powiek wielu matkom. Bo liczę na to, że dzieląc się z Wami, uda nam się znaleźć rozwiązanie tego naprawdę trudnego dla mnie problemu. Że być może wspólnie stworzymy jakiś koncept na to jak pokazać naszym Maluchom, że żyjemy po to żeby jeść a nie odwrotnie.

Większość specjalistów specjalizujących się w żywieniu twierdzi, że my - matki wykazujemy skłonności do przekarmiania dzieci i w ten sposób staramy się okazać im nasze uczucia. Dziecko szczęśliwe to dziecko najedzone. Pewnie coś w tym jest. I o ile mówimy o przekarmianiu to się z nimi zgadzam. Ale co w przypadku, gdy dziecko odmawia jakiejkolwiek współpracy w temacie jedzenia? Czy wtedy też jesteśmy nadgorliwe starając się, żeby zjadło cokolwiek. 

U nas sytuacja wyglądała na początku bardzo optymistycznie - Młody wcinał wszystko z ogromnym zainteresowaniem. Zupki, owoce, warzywa, kanapki, mięso - wszystko co mu podawałam było chętnie próbowane i oceniane. Zazwyczaj na plus. Byłam przeszczęśliwa widząc jak moje dziecko pałaszuje rybę, gołąbki, szpinak, pierogi czy świeże owoce. Aż przyszedł moment kiedy to pojawiło się słowo NIE. I nie było mowy, żeby go przekonać do jedzenia. Potrawy, które do tej pory uwielbiał, stały się odrażające. Problemem stało się wymyślanie, żeby zjadł cokolwiek. I zaczęło się tworzyć błędne koło - chcąc żeby w ogóle coś jadł podawałam mu coraz mniej urozmaicone posiłki składające się tylko z tego co było przez niego akceptowane. Przerobiliśmy awantury, szantaż, głodzenie (się i jego), proponowanie z nieswojego talerza, jedzenie u babci, wspólne gotowanie (co Młody uwielbia), dawanie wyboru itd - nie działa nic.

Teraz jest jakby minimalnie lepiej - lista posiłków akceptowalnych lekko się poszerzyła. Dzięki temu mam jakąkolwiek możliwość wyboru tego co mu zaproponuje. Ale nadal daleko mu do ideału. Z rozmów z innymi mamami wiem, że ten wiek 3 lat jest kryzysowy i że trzeba to po prostu przetrwać. Dlatego zaciskam zęby i czekam. Czekam, aż pewnego dnia się obudzi i krzyknie "Mamo!!! Jeść!!!"

Wprowadziłam kilka żelaznych zasad dotyczących jedzenia i samych posiłków. Dzięki temu jest mi troszkę łatwiej wprowadzać nowe rzeczy, bo zasady zostały zaakceptowane i nie musimy wkładać wysiłku w tłumaczenie ich. A oto i one (może i Wam pomogą):

  • nie bawimy się jedzeniem
  • przy stole siedzimy maksymalnie 20 minut (żeby nie zmuszać się do jedzenia)
  • nie zmuszamy do jedzenia - nie chcesz, nie jedz, możesz odstawić talerz - jedzenie to przyjemność a nie przymus!!!
  • deser tylko dla tych co zjedli obiad
  • do posiłku pijemy tylko wodę (żeby nie zapychać brzuszka)
  • porcje są raczej małe, żeby nie przerażały 
  • w miarę możliwości dania serwuję na półmiskach, żeby Młody mógł sam wybrać co chce jeść
  • przy jedzeniu nie ma oglądania telewizji (wyjątkiem może być późna kolacja - wtedy jest bajka)
Niby takie strasznie banały, ale dzięki temu, że są jasno określone to mogę skupić się na nadzorowaniu samego procesu jedzenia, a nie na pilnowaniu wszystkiego co dzieje się wokół. 

A jeszcze podam Wam co moje dziecko jada na poszczególne posiłki (żeby nie było, że przesadzam):

śniadania - omlety (bez dodatków) na słono i słodko (z dżemem), twarożek na słono, płatki z mlekiem, owsianka, miód

owoce - jabłka, 

warzywa - brokuły, kalafior, fasolka szparagowa,

obiad - makaron po bolońsku, makaron z oliwą i żółtym serem, różne gulasze z kaszą, kotlety drobiowe panierowane, zupy kremy (koniecznie z grzankami), naleśniki z dżemem, pomidorowa z ryżem, 

kolacja - kasza manna, grzanki i tosty z żółtym serem, kanapki z domowym pasztetem luz żółtym serem

inne - koktajle z kefirem z truskawkami, bananami, malinami i innymi owocami (warunek, że muszą być idealnie gładkie).


Sami przyznacie, że dość skromne to menu :(

Aha dodam jeszcze, że jestem strasznym wrogiem słodyczy - teraz pilnuję tego niemal obsesyjnie, ale przyznaję, że był moment, kiedy słodycze były znacznie częstszym gościem w naszym domu. Kiedy Młody wszystko jadł nie było powodów, żeby nie pokazywać mu smaku słodyczy. I z tego wspaniałego okresu jedzenia bez ograniczeń ta jedna miłość mu została - słodycze. 

A czy Wy macie jakieś magiczne sposoby na niejedzące Trzylatki??? 
Jak to przeczekać??? 
Jak pokazać dziecku, że jedzenie to frajda, zabawa, przyjemność, smak???
Co poprawić w swoim postępowaniu, bo powoli zaczyna mi brakować pomysłów...


A oto główny bohater moich zmartwień i zdjęcie z czasów jedzenia wszystkiego :)

Może warto wspólnymi siłami stworzyć bazę przepisów tego co dzieci w tym wieku lubią. Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że będę starała się zamieszczać ciekawe przepisy, które zostaną zaakceptowane przez Młodego i sprawdzą się w kuchni.

3 komentarze:

  1. Mam 2-letniego niejadka. Menu Pani dziecka, to i tak bogatsze niż mojego synka. Śniadanie:jajecznica, bułka z masłem, parówka lub grzanka. Obiad: frytki, ziemniaki, gotowany kurczak. Kiedyś jadł niemal codziennie zupki, teraz wypluwa :( reszta posiłków to podobne menu jak śniadanie i obiad...o owocach mogę zapomnieć pluje na kilometr. Za to hektolitrami pije wodę. Co najlepsze jak jest z nianią u jej wnuka (też 2 latka) to patrząc na dziecko zjada razem z nim, nawet kalafiorową nie pogardził...To jest naprawdę problem, jak dziecko nie chce jeść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nadzieja, ze zjada jak widzi inne dzieci jedzace. Moze zmieni mu sie jak pojdzie do przedszkola i grupa bedzie jedzaca - trzymam za to kciuki :)

      Usuń
  2. poplaca tylko cierplwosc,wszytsko lezy w psychice dziecka

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...